„Greenpoint. Kroniki Małej Polski” Ewa Winnicka

Byłam bardzo ciekawa książki Ewy Winnickiej „Greenpoint. Kroniki Małej Polski”, tego jaka Ameryka zostanie pokazana. W dzieciństwie bardzo dużo znajomych miało kogoś W USA. Z daleka widać było, że ktoś ma kogoś za granicą. To wszystko było takie inne, lepsze, w ogóle było. W pewnym okresie bardzo bliscy znajomi wylosowali zieloną kartę i wylecieli. Czasami przysłali paczkę. Jaka to była radość, chyba większą niż paczki na Boże Narodzenie. Fajne to było. To Ci co tam polecieli musieli żyć w super warunkach, na pewno mają tam lepiej niż w kraju. Jakie to było błędne myślenie. Wraz z dorastaniem i większą świadomością poznałam lepiej „piękno” wyjazdów do Ameryki. Oczywiście nie należy wrzucać wszystkich do jednego wora, ale często wyjazd wiązał się z samotnością, ciężką pracą i pogubieniem. Ludziom ciężko było udźwignąć nową rzeczywistość. Niektórym oczywiście udało się poukładać tam swoje życie i znaleźli swój dom, nie wyobrażają sobie powrotu do rodzinnego kraju. Część osób, która tam wyjechała ciągle żyje z myślą, że kiedyś wrócą do kraju. Jeszcze tylko troszkę, jeszcze zarobię na wesele, na mieszkanie dla dzieci itd. Ciągle jest coś na co trzeba zrobić i odwleka się powrót do kraju. Niestety zdarzają się też osoby, które pogubiły się w nowej rzeczywistości i zetknęły się nawet z bezdomnością. W książce mamy bardzo dokładnie pokazane życie ludzi, którzy zdecydowali się na wyjazd do USA w poszukiwaniu lepszego. Autorka przedstawia historie wielu ludzi, z bardzo różnym doświadczeniem. Dzięki temu mamy bardzo dobrze przedstawioną prawdę o warunkach życia i funkcjonowaniu Polaków w USA. Mi w trakcie czytania nasuwała się myśl „Polak Polakowi wilkiem”. Oczywiście też z wyjątkami, bo zdarzali się również uczciwi Polacy, którzy próbowali pomóc, ale bywało naprawdę różnie. Czasami od samego momentu wyjścia z samolotu okazywało się, że ludzie bywali oszukani i pozostawieni sami sobie.

Bardzo polecam tę pozycję. Książka o tym jak Polacy odkrywali i zamieszkiwali Amerykę. Jakie uczucia, problemy wiązały się z ich wyjazdem. Jak sobie musieli poradzić z nową rzeczywistością.

Dziewczyny z Syberii

Herbich_Dziewczyny-z-syberii_500pcx

O pierwszej książce Anny Herbich „Dziewczyny z Powstania” było bardzo głośno, ale jakoś nie udało mi się jej przeczytać, ciągle mam to w planach. Teraz po przeczytaniu „Dziewczyny z Syberii” jest w mojej czołówce książek do przeczytania. Bardzo mocno chciałam się zapoznać z historiami kobiet, których część życia toczyła się na tym odległym, srogim terenie.

Czytanie tego typu historii jest dla mnie ogromną lekcją pokory. Nie żebym jej nie miała, bo uważam, że mam jej dużo, ale mimo wszystko czasami człowiek zapomina się. Zapomina o tym co w życiu jest najważniejsze.  Poznawanie po kolei tych historii było bolesne, ale i pouczające. Momentami wydawało się, że ktoś ma naprawdę bogatą wyobraźnię, żeby takie coś napisać. W głowie się nie mieściło, że ktoś mógł przeżyć takie piekło.

Pani Alina miała 10 lat gdy ją zabrano. Była sama, bez mamy i taty. Moja córka ma teraz 6 lat, siostrzenica jest w wieku w jakim była pani Alina. Patrząc się na którąkolwiek z nich historia tej kobiety przerasta mnie. Wydaje się wręcz niemożliwe, że było jej dane podzielić się z nami swoimi przeżyciami. Łzy same napływają do oczu.

Opis każdej z bohaterek transportu w zapchanych wagonach bydlęcych, który był początkiem dramatu jaki ich dotknął. Mordercza praca, niewyobrażalne mrozy czy straszne choroby, które były na porządku dziennym.   Wszystko to razem wzięte daje nam obraz smutku i bólu, ale także ukazuje siłę i wiarę w odzyskanie wolności i dawnego życia. Mnie ścisnęło to za serce i po raz kolejny pokazało, że w życiu liczy się to co teraz, bo nie wiemy co nas może spotkać w przyszłości nawet tej najbliższej. Powinniśmy doceniać to co mamy.

Prawdopodobnie do bohaterek  książki „Dziewczyny z Syberii” moja opinia o książce nigdy nie dotrze, ale chciałam podziękować każdej z Pań za to, że podzieliły się z nami tymi ciężkimi przeżyciami i pokazały nam okrucieństwo tamtych czasów. Przykro mi, że musiały tego doświadczyć. Takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca, niestety czasu nie da się cofnąć. Podziwiam je za siłę i odwagę, bo tego zdecydowanie im nie brakowało.

Bardzo gorąco zachęcam do lektury.

Nazywam się…

20150525_104301

W tym roku na Targach Książki w Białymstoku moja pociecha na stoisku Media Rodzina zainteresowała się książkami  z serii Nazywam się… Każda książka to biografia jednej ze znanych postaci. Są to osoby, które odegrały istotne znaczenie w różnych dziedzinach życia. Każda historia opowiedziana jest przez samego bohatera książki. Zauważyłam, że mojej córce bardzo spodobała się taka forma opowiadania.

20150525_104243

Pan na stoisku bardzo polecał nam „Nazywam się … Mahatma Gandhi”, więc się na nią skusiłyśmy oraz wzięłyśmy jeszcze „Nazywam się … Matka Teresa z Kalkuty”.  Do tej pory wydanych zostało około 15 książek i muszę przyznać, że bardzo chętnie powiększymy nasz zbiór o pozostałe książki. Jest to bardzo ciekawa forma zapoznania dziecka z ważnymi postaciami, które w historii odegrały ważne role. Mała nie nudziła się, gdy czytałyśmy jak Matka Teresa tłumaczy np. o kastach i niedotykalnych. Może się wydawać, że niektóre informacje będą za ciężkie dla 6 – latki, ale ja uważam, że wiek nie powinien być tutaj jakimś wyznacznikiem do sięgnięcia po tę serię. Jeśli teraz nie do końca wszystko jest w stanie zapamiętać, przyswoić to  za jakiś czas ponownie sięgnie po te książki, bo są naprawdę świetne. Przyznam, że sama czytając je małej dowiadywałam się wielu ciekawych rzeczy i faktów. Dodatkowy plus, że książki są bogato ilustrowane co dodatkowo zwiększa zainteresowanie u młodszego czytelnika. Mała czasami sama zabierała się do czytania. Seria jest bardzo uniwersalna, uważam że każdy w domu może się zainteresować tymi książkami. Ja uwielbiam takie książki dla córki. Naprawdę bardzo gorąco polecamy.

Blackout

Blackout

W portfelu drobna gotówka, bo za większe zakupy przecież wygodniej płacić kartą. W domu wszystkie urządzenia elektryczne zasilane za pomocą kabla wsadzonego do gniazdka z prądem. Jeden pstryk i już mamy światło. W kuchni też coraz więcej osób posiada kuchenki zasilane prądem, sama na taką się skusiłam. Pewnego dnia ten cenny towar, usługa do nas nie dociera. Wydaje się nic wielkiego, nie pierwszy raz zabrali prąd. Nie pierwszy i nie ostatni. Zaraz wszystko wróci do normy. Problem pojawia się w momencie, gdy brak tego prądu staje się coraz dłuższy i nie chodzi tutaj o dzień czy dwa. Przez ile czasu współcześnie człowiek tak mocno uzależniony od prądu jest w stanie przetrwać, gdy go straci. Czy po kilku dniach będziemy już przerażeni i zagubieni w tej nowej sytuacji, a może kilka tygodni nie jest dla nas większą przeszkodą? Tutaj nasuwa mi się pytanie: Czy jesteśmy przygotowani do takiej sytuacji?  Muszę z przykrością stwierdzić, że trochę słabo wypadłam w tej analizie.  Pewnie dalej żyłabym w błogim przekonaniu, że mamy XXI wiek i prąd to taki standard jak tlen, którym oddycham. Takiego dobra nie zabraknie. Moje podejście do tego tematu trochę się zmienia po lekturze książki Marca Elsberga „Blackout”.

Strasznie nakręciłam się na tę książkę. Biorąc ją do ręki liczyłam na trzymającą w napięciu, pełną zaskakujących sytuacji powieść, która porwie mnie tak, że będę chciała poświęcić ukochany sen, aby ją przeczytać. Jakie było moje rozczarowanie, gdy stopniowo mój entuzjazm topniał. Początek całkiem dobrze. Dowiadujemy się, że w większej części Europy ludzie zostają pozbawieni prądu. Nic wielkiego zdarza się, za chwilę wszystko będzie ok. Mija jeden dzień, drugi. Powolutku zaczyna się zapalać czerwona lampka, że to chyba nie jest taka zwykła awaria. Autor poprawnie obrazuje nam w jakich dziedzinach naszego życia i prywatnego i publicznego zaczyna być odczuwalny brak prądu. Jednak ciągle brakuje tego budowania napięcia, chęci połykania kolejnych stron, żeby dowiedzieć się co dalej. Większość kwestii jest wielokrotnie wałkowana i powtarzana, co mnie bardzo męczyło. Wszyscy zrozumieli, że nie można było spuścić wody w toalecie, nie trzeba tego pisać co 10 stron.

Nasz bohater, który jest hakerem ma pewne przypuszczenia jeśli chodzi o przyczynę awarii. Początkowo nie jest w stanie odnaleźć przychylnej osoby, której jego teoria wydałaby się możliwa. Czy realnym jest, żeby taka awaria była celowym działaniem ludzi? Kto i po co miałby się czegoś takiego podejmować?  Z czasem jednak zostaje poproszony o pomoc i wspólne rozwiązanie problemu. Nie chętnie, ale przyjmuje wyzwanie. Gdyby wiedział jaki obrót nabierze ta współpraca pewnie nigdy by się na nią nie zgodził.

Czytając „Blackout” ciągle czekałam na te „WOW”, moment rozkręcenia się akcji. Muszę z przykrością stwierdzić, że się nie doczekałam. Według  mnie ciągnęło się okrutnie. Książka liczy około 800 stron, to co zostało opisane można było zmieścić na 400 stronach. Gdy czytałam opis, byłam bardzo pozytywnie nakręcona na nią. Bardzo ciekawy temat na książkę, jednak wykonanie już mi tak nie przypadło do gustu. Straciłam przez nią około 3 tygodnie, ponieważ nie lubię czytać kilku książek jednocześnie, a po nią kompletnie nie chciało mi się sięgać. Pod przymusem ją dokończyłam, ponieważ ciągle liczyłam, że wreszcie zostanę wciągnięta. Nie udało się.

Sytuacja opisana w książce to na szczęście fikcja. Tylko tutaj pojawia się pytanie, czy ta fikcja mogłaby kiedyś stać się rzeczywistością. Miejmy nadzieję, że nie. Sami owszem możemy się przygotować do takiej sytuacji w lepszym lub gorszym stopniu. Niestety myślę, że nie jesteśmy świadomi wszystkich zagrożeń i ograniczeń jakie mogą być spowodowane tak długim brakiem prądu. Problemem nie jest tylko brak światła wieczorem. Autor „Blackout” przedstawia nam, że skutki mogą być o wiele gorsze.  Na wszelki wypadek wolę mieć trochę zapasu świeczek, zapałek i żywności.

100 książek, które chcę przeczytać.

Chciałam się z Wami podzielić moją listą 100 książek, które chciałabym przeczytać.  Zastanawiałam się czy jest sens to robić. Teraz uważam, że dla mnie to bardzo dobra sprawa, bo na liście znajduje się sporo starszych tytułów, które mam na swojej półce i ciągle je omijam. Mając listę przed nosem będę miała większą motywację, żeby przeczytać wszystko z biblioteczki. Trochę było ciężko zrobić tą listę. Powodem trudności było wybranie tylko 100, ale jakoś się udało.  Kolejność jest przypadkowa. Zapraszam do zapoznania się z moją listą.

  1. „Anna Karenia” Lew Tołstoj
  2. „Paryż” Edward Rutherfurd
  3. „Jaśnie Pan” Jaume Cabre
  4. „Wszystko co lśni” Eleanor Catton
  5. „Trzej muszkieterowie” Aleksander Dumas
  6. „Półbrat” Lars Saabye Christensen
  7. „Kompleks Portnoya” Philip Roth
  8. „Amerykańska sielanka” Philip Roth
  9. „Cud” Ignacy Karpowicz
  10. „Gesty”Ignacy Karpowicz
  11. „Przypadek Adolfa H” Eric – Emmanuel Schmitt
  12. „Londyn NW” Zadie Smith (Kolejne podejście. Za pierwszym razem nie mogłam się na niej skupić)
  13. „Zabić drozda” Harper Lee
  14. „Sto lat samotności” Gabriel Garcia Marquez
  15. „Miniaturzystka” Jessie Burton
  16. „Morfina” Szczepan Twardoch
  17. „Szczygieł” Donna Tartt
  18. „Doktryna szoku”Naomi Klein
  19. „No logo” Naomi Klein
  20. „Pamiętam, jak biegłem” Ron McLarty
  21. „Szkarłatny płatek i biały” Michel Faber
  22. „Krytyka zbrodniczego rozumu” Michael Gregorio
  23. „Sońka” Ignacy Karpowicz
  24. „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell
  25. „Osobliwy dom Pani Peregrine” Ransom Riggs
  26. „Mistrz i Małgorzata” Michaił Bułhakow
  27. „Neuland” Eshko Nevo
  28. „Pochłaniacz” Katarzyna Bonda
  29. „Gra w klasy” Julio Cortazar
  30. „Maria Antonina” Antonia Fraser
  31. „Rok 1984” George Orwell
  32. „Miasto utrapienia” Jerzy Pilch
  33. „1Q84” Haruki Murakami (3 tomy)
  34. „Stulatek, który wyskoczył przez okno i znikną” Jonas Jonasson
  35. „Korekty” Jonathan Franzen
  36. „Kobieta w lustrze” Eric – Emmanuel Schmitt
  37. „Sekretne życie pszczół” Sue Monk Kidd
  38. „Czarne skrzydła” Sue Monk Kidd
  39. „Nowy Jork” Magdalena Ritthenhouse
  40. „Angole” Ewa Winnicka
  41. „Rozważna i romantyczna” Jane Austen
  42. „Duma i uprzedzenie” Jane Austen
  43. „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins
  44. „Michael Jordan. Życie” Roland Lazemby
  45. „Gra o tron” G.R.R. Martin (cała seria)
  46. „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” Doyle Arthur Conan
  47. „Motylek” Katarzyna Puzyńska (cała seria)
  48. „Parabellum” Remigiusz Mróz (cała seria)
  49. „Zimowa opowieść” Mark Helprin
  50. „Dziewczyny z powstania” Anna Herbich
  51. „Dziewczyny z Syberii” Anna Herbich
  52. „Bycie miłym to przekleństwo” Jacqui Marson
  53. „Siła nawyku” Charles Duhigg
  54. „Pułapki myślenia” Daniel Kahneman
  55. „House of cards” Michael Dobbs
  56. „Stulecie winnych” Tom III Ałbena Grabowska
  57. „Smażone zielone pomidory” Fannie Flag
  58. „Babska stacja” Fannie Flag
  59. „Droga” Cormac McCarthy
  60. „Szklany zamek” Jeannette Walls
  61. „Gwiazdozbiór psa” Peter Heller
  62. „Szczęśliwa ziemia”Łukasz Orbitowski
  63. „Motyl” Lisa Genova
  64. „Moja walka” Karl Ove Knausgard
  65. „Charlie i Fabryka czekolady” Roald Dalh
  66. „Psy gończe” Jorn Lier Horst
  67. „Myszy i ludzie” John Steinbeck
  68. „Kolor purpury” Alice Walker
  69. „Pokuta” Ian McEwan
  70. „Drzewo migdałowe” Corasanti Michelle Cohen
  71. „Atlas zbuntowany” Rand Ayn
  72. „Sztuka życia według stoików” Piotr Stankiewicz
  73. „Paragraf 22” Joseph Heller
  74. „Ulisses” James Joyce
  75. „Dostatek” Michael Crummery
  76. „My z Jedwabnego” Anna Bikont
  77. „Odpływ” Lars Saabye Christensen
  78. „Ameryka po kawałku” Marek Wałkuski
  79. „Kupiliśmy zoo” Benjamin Mee
  80. „Droga do piekła” Majgull Axelsson
  81. „Miasto poza czasem” Enrique Moriel
  82. „Cięcie” Louise Welsh
  83. „Lekcje oddychania” Anne Tyler
  84. „Wielkii marsz” Stephen King
  85. „Pod kopułą” Stephen King
  86. „Cztery pory roku” Stephen King
  87. „Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety” Mark Helprin
  88. „Odłamki” Ismet Prcić
  89. „Botanika duszy” Elizabeth Gilbert
  90. „Ostre przedmity” Gilian Flynn
  91. „Droga do wyzwolenia” Lawrence Wright
  92. „Za ścianą” Sarah Waters
  93. „Obca” Diana Gabaldon
  94. „Jej wszystkie życia” Kate Atkinson
  95. „Myśl jak Freak” Steven D. Levitt, Stephen J. Dubner
  96. „Turkusowe szale” Remigiusz Mróz
  97. „Córki marionetek” Maria Ernestam
  98. Trylogia Milennium, Stieg Larsson
  99. „Błazen” Christopher Moore
  100. „Projekt Rosie” Graeme Simson

Anna KareninaParyżjasniepan_okWszystko co lśniTrzej muszkieterowiePółbratKompleksAmerykańska sielankaCudGestyPrzypadek Adolfa HLondyn NWZabić drozdaSto latMiniaturzystkaTwardoch_MorfinSzczygiełDoktryna szkouno logoPamiętam jak biegałemszkarlatny-platek-i-bialyKrytyka-zbrodniczego-rozumuSonkaprzeminelo-z-wiatremosobliwyPrintneulandpochlaniaczgra_w_klasyMaria-Antonina-Podroz-przez-zycie1984miasto utrapienia1Q84_1_tom1q84-tom-21q84-tom-3stulatekkorektykobieta-w-lustrzesekretne życie pszczółCZarne skrzydłaNowy_jorkAngoleRozważna i romantycznaDuma i uprzedzenieIgrzyska śmierciMichael JordanGra o tronksiega_wszystkich_dokonan_sherlocka_holmesamotylekParabellum-Tom-1-Predkosc-ucieczkizimowa-opowiescdziewczyny-z-powstaniaHerbich_Dziewczyny-z-syberii_500pcxBycie_milym_okladkasiła nawykupulapki-myslenia-o-mysleniuhousestulecie-winnych-tom-3smazone-zielone-pomidorybabska-stacjaMcCarthy_Droga2.cdrszklany zamekgwiazdozbiórszczesliwa ziemiamotylmoja walkacharliepsymyszykolor.purpury_okladkapokutadrzewo_migdaloweatlas_zbuntowany_drukstoikparagrafulissesdostatekokladka-200odplywamerykazoodroga domiastociecie90090226 lekcje oddychania.inddWielki-Marszpod_kopulapory rok — kopiaopowodlamkibotanikaostredroga do wyzwoleniaZa.scianaobcajejmyślturkusowecórkaproductpobrane (12)

Jesteś cudem

jestescudem_okladka

Raczej rzadko sięgam po poradniki. Najzwyczajniej w świecie nie trafiają do mnie. Ostatnio sięgnęłam jednak po jedną z książek Reginy Brett, a mój wybór padł na „Jesteś cudem”. Na półce czekają na mnie jeszcze „Bóg nigdy nie mruga” oraz „Bóg zawsze znajdzie Ci pracę”. Skoro nie lubię poradników to po co je kupiłam? Zachęcił mnie tytuł książki, która pierwsza weszła na rynek, czyli „Bóg nigdy nie mruga”. Po lekturze „Jesteś cudem” mam ochotę na więcej.

Książka zawiera 50 lekcji, jak uczynić niemożliwe możliwym. Każda jest wskazówką, jak powinniśmy odbierać sytuacje z życia codziennego  tak,  aby nie traktować tego co się dzieje jako samych porażek i niepowodzeń. Czasami rzeczy przez nas robione wydają nam się całkowicie bezsensowne i bezowocne. Okazuje się jednak, że dla kogoś, i niech to będzie nawet tylko jedna osoba, może to być bardzo ważne, nawet ratujące czyjeś życie.

„Ale cudem nie jest to, co robią inni. Cudem jest to, co robi każdy z nas. Cudem jest, kiedy zwykli ludzie dokonują czegoś niezwykłego. Nie musisz rozwiązywać problemów całego świata, żeby stać się cudem. Wystarczy, że zrobisz coś we własnym domu, biurze, dzielnicy, społeczeństwie”.

Jedną z moich ulubionych lekcji była lekcja nr 8: „Najpierw załóż maskę tlenową sobie, a później martw się o resztę, bo inaczej nie pomożesz nikomu – łącznie ze sobą”. Czytając ten tytuł od razu kojarzy mi się to z sytuacją ratowania tonącej osoby. Od małego obijało mi się o uszy stwierdzenie, że jeśli pływamy słabo to nie powinniśmy skakać do wody, aby ratować osobę tonącą, ponieważ nie tylko jej nie uratujemy, ale niestety pójdziemy na dno razem z nią. Często mamy tak, że chcielibyśmy wszystkim dookoła pomóc, być dla każdego miłym i uczynnym. Czy w tym wszystkim mamy czas dla siebie? Biorąc za dużo z obowiązków innych, zapominamy o swoim życiu, o robieniu tego co dla nas ważne. Nie chodzi o to, żebyśmy byli egoistami i odwracali się od innych, ale nauczmy się czasem mówić innym nie, aby móc coś zrobić dla siebie.

„Nie stosuj wobec siebie innej miary. Musisz traktować siebie tak samo dobrze jak wszystkich innych”

Lekcji, których przekaz mi się spodobał w tej książce jest dużo. Nie każda trafia do mnie w 100%, ale z każdej starałam się coś wartościowego wydobyć. Czytając, mówiłam do siebie: Tak, tak to takie oczywiste. Autorka nic wielkiego nie odkryła, ale to chyba na tym polega urok tej książki. Najbardziej oczywiste kwestie musi nam ktoś przypomnieć, abyśmy o tym pamiętali. Jak podchodzić do ludzi i do siebie samych, żeby nikogo nie skrzywdzić, łącznie ze sobą. W życiu oczywiście ważny jest szacunek i czas poświęcony dla innych, ale zawsze należy też pamiętać o szacunku dla siebie. Nasze życie też jest cudem, o nie także trzeba dbać.

„Jesteś cudem” pozwoliło mi się trochę zatrzymać, pomyśleć nad sobą, nad innymi. Na niektóre tematy szerzej otworzyło mi oczy. Wlało sie we mnie trochę więcej optymizmu. Chętnie sięgnę po pozostałe tytuły, a i do tego co jakiś czas powrócę, żeby się ładować pozytywnie. Polecam.

Mroczny zakątek

          mroczny-zakatek_okładka

                 Po lekturze „Zaginionej dziewczyny” pewnie jak większość osób sięgnęłam po kolejną pozycję Gillian Flynn. Padło na „Mroczny zakątek”.

Czy to był właściwy wybór? Zdecydowanie TAK! Przez całą książkę dowiadujemy się co wydarzyło się tragicznej nocy, gdy we własnym domu zamordowana zostaje kobieta i jej dwie córki. Jednej z córek Libby udaje się uciec z domu, dzięki czemu udaje jej się przeżyć . Na podstawie zeznań małej dziewczynki zostaje skazany za zabójstwo jej 15 – letni brat Ben.  Po dwudziestu pięciu latach Libby trochę zagubiona, leniwa kobieta, której kończą się środki do życia powraca do wydarzeń z tamtej nocy. Poważnym problemem Libby jest znalezienie finansów, aby móc przetrwać. Kiedy próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie, ono przychodzi samo. Kontaktuje się z nią członek Klubu Zbrodni. Ludzie z tego Klubu interesują się tajemniczymi zbrodniami, analizują je, próbują je rozwiązać. Jedną z takich zbrodni jest ta, która dotyczy rodziny Libby. Członkowie Klubu uważają, że sprawcą tej okrutnej zbrodni nie był Ben i za wszelką cenę chcieliby dowiedzieć się prawdy. Proponują Libby zapłatę za pomoc w rozwiązaniu tej sprawy. Sytuacja w jakiej się znalazła wymusiła na niej udzielenie pomocy i zaangażowanie się w tajemnicę morderstwa. Dzięki swojemu zaangażowaniu dowie się czy będąc małą dziewczynką zeznawała to, co faktycznie widziała, czy to co jej wmówiono, że widziała. Czy powrót do tego strasznego wydarzenia pomoże jej uporządkować swoje życie?

Nie polubiłam głównej bohaterki. Oczywiście uwzględniam fakt, że wydarzenie, którego była świadkiem i dalsze jej losy nie były kolorowe i takie z jakich wyrasta szczęśliwe i kochane dziecko. Bycie świadkiem morderstwa sióstr i matki odciska trwały ślad na jej psychice. Niestety nie polubiłam jej. Według mnie to leniwa, wredna osoba. Mimo ogromnego współczucia dla głównej bohaterki uważam, że była straszną manipulantką i wykorzystywała ludzi, którzy nieśli jej pomoc po tragedii.

Gillian Flynn napisała rewelacyjny thriller, wykreowała genialnych bohaterów. Wspaniałe w tym, co autorka zrobiła w tej powieści jest przedstawienie zarówno bohaterów jak również ich życia w małym miasteczku. Obok wątku morderstwa mamy przedstawione życie ludzi w małym miasteczku, gdzie bardzo silnie przenoszone są poglądy z jednej osoby na drugą, które nie zawsze mają rację bytu. W zasadzie to takie zachowania obserwujemy do dziś, a lektura tej książki przypomina nam tylko, że nie należy podążać za stadem. Należy mieć swoje poglądy i zdanie. Niestety siła perswazji jest ogromna i czasem może wyrządzić wielką krzywdę.

Biuro śledcze Tomasz Orkiszek i partnerzy. Na tropie szafirowej broszki.

Tomuś Orkiszek_okładka

                Przedstawiamy Wam bardzo miłego i bystrego chłopca Tomasza Orkiszka. Jego nowy zawód to detektyw. Jeśli potrzebujecie pomocy detektywa w rozwikłaniu jakieś tajemnicy gorąco polecamy z usług Tomusia Orkiszka. Udziela on profesjonalne usługi wraz ze swoim zespołem, który składa się z chomika Euzebiusza, kotki Kici, rybki Klotyldy.

Tomuś do swojego nowego zawodu podszedł bardzo profesjonalnie. Przygotował biuro na drzewie, ulotki, żeby się zareklamować. Pierwsze zlecenie z jakim się zmagali było odzyskanie zaginionej szafirowej broszki królowej Marysieńki. O pomoc poprosił Tomusia jubiler Rubinek.  Dzięki temu zleceniu Tomuś trafia na salony Baronowej von Klusek – Knedelek.  Przesłuchuje podejrzanych, czyli ogrodnika Maczka, pokojówkę Matyldę Kumocińską oraz córkę kucharki Koko. Po sprawdzeniu wszystkich tropów i przeanalizowaniu wyników Tomusiowi udaje się rozwikłać zagadkę zaginionej broszki. Kto okazał się złodziejem dowiecie się po przeczytaniu pierwszego tomu przygód Tomusia Orkiszka.

Opinia córki na temat książki:

„Książka była bardzo fajna. Przyjemnie się ją czyta.Podoba mi się, ponieważ Tomuś Orkiszek śmiesznie przekręcał wyrazy. Chomik był najśmieszniejszy ze wszystkich zwierzątek. Rybka Klotylda ciągle tylko robiła Bul, bul. Bardzo mi się podoba oprawa książki, najfajniejsza w niej jest dziurka na klucz. W książce są bardzo ładne obrazki.”

madzia

Tytuł: Biuro śledcze Tomasz Orkiszek i partnerzy. Na tropie szafirowej broszki.

Autor: Agnieszka Stelmaszyk

Wydawnictwo: Zielona Sowa

Success and Change

Success and change

    Nie sięgam często po tego typu książki. Teraz poprosił mnie o to mój mąż. Podrzuca mi czasem książki, które według niego  mi się spodobają i chciał, żebyśmy po przeczytaniu mogli porozmawiać sobie o tym, podzielić się naszymi odczuciami. Często w naszych rozmowach poruszamy temat zmian w naszym życiu. Co zrobić, żeby odnieść w czymś sukces?  Co chcielibyśmy zmienić? Przewija się czasem poczucie jakieś pustki, niespełnienia. Jak mówimy o sukcesie to ludzie często myślą o tym tylko w kategoriach pracy, a to nie tylko o to chodzi. Ja czuję silną potrzebę rozwoju swoich umiejętności. Bardzo tego chcę, więc dlaczego mi to nie wychodzi w takim stopniu w jakim bym chciała? Jestem sama na siebie czasami zła. Czy to moje lenistwo jest tak wielkie? Co jest ze mną nie tak?

Czytając książkę „Success and change” dociera do człowieka jakie błędy popełnia. Ktoś może powiedzieć, że wcale tutaj nie ma nic odkrywczego to przecież logiczne i nie ma tu żadnej rewolucji. Może i tak, ale ludzie mimo, że coś jest oczywiste i logiczne nie zawsze się o tego stosują, ta wiedza gdzieś zanika, ucieka. Przede wszystkim musimy być nastawieni na sukces, który chcemy osiągnąć i wypracować go. Nic samo nie przyjdzie, a jak nawet będziemy mieli trochę szczęścia, to taki sukces nie jest trwały, jak mówi autor człowiek, który taki sukces odniesie w razie porażki nie jest w stanie drugi raz tego osiągnąć. Dzieje się tak dlatego, że nie nauczył się on jak odnosi się sukces, tylko przypadek sprawił, że mu się udało.

Jest kilka czynników, które powodują, że nie udaje nam się osiągnąć sukcesu, np. środowisko w jakim przebywamy. Musimy nauczyć się patrzeć szerszym zasięgiem niż tylko z perspektywy „naszego podwórka”. Widząc potrzeby większej skali ludzi, niż tylko naszego otoczenia mamy większe szanse na odniesienie sukcesu. Największym ograniczeniem, który nam przeszkadza osiągnąć sukces jesteśmy my sami, nasz umysł. Nie umiemy wyjrzeć dalej niż sięga nasz wzrok, boimy się pomyśleć, że moglibyśmy osiągnąć większy sukces, szczyt naszych marzeń to mini sukces.

Pełnimy w życiu różne role i na poziomie niektórych z nich musimy dokonać zmian, żeby osiągnąć dany sukces. Musimy się zastanowić, która z ról, np. żony, matki, córki, siostry, przyjaciela, itp. wymagają pracy, zmiany, żeby ten konkretny cel został osiągnięty.

Oczywistą sprawą jest fakt, że po przeczytaniu tej książki wszystkie osoby raptem nie osiągną sukcesu (chociaż z drugiej strony czemu nie, życzę tego nam wszystkim 🙂 ). Jest to dobry kawałek wiedzy, który coś nam w głowie poukłada, rozjaśni. Ja z pewnością dowiedziałam się kilku nowych, ciekawych informacji, które niby są takie oczywiste, ale nie korzystałam z nich. Z pewnością jest to pozycja, do której chętnie będę wracała, żeby utrzymywać tę wiedzę i móc z niej korzystać.

Tytuł: Success and Change

Autor: Mateusz Grzesiak

Wydawnictwo: Helion

Hotel pod Twarożkiem

hotel-pod-twarozkiem_okładka

                Planujecie może wyjazd na Mazury? Świetny pomysł! Zróbcie sobie koniecznie postój, gdzieś na leśnej ścieżce i bądźcie czujni. Będziecie mieli sporo szczęścia jeśli spotkacie „TEGO” czarnego kota. To może być początek wielkiej przygody. O istnieniu „TEGO” kota, który nazywa się Tycjan dowiedziałyśmy się z opowieści Zuzanki, która razem z mamą przez zwykłą awarię w samochodzie przeżyły niesamowite wakacje.

W czasie podróży na Mazury mama z Zuzanką łapią gumę. W odnalezieniu zagrody gospodarczej, która okazuje się hotelem pomaga im z pozoru normalny czarny kot. Nie jest to byle jaki hotel. W recepcji wita je przeurocza krowa Szarlotta, a boyem hotelowym okazuje się okrąglutki żółty ser z wąsem i bródką z szarej pleśni.  Przywitanie było niesamowitym szokiem dla mamy i córki, mimo to zdecydowały się na pozostanie w tym zaskakującym miejscu. Kolejne dni są nie mniej zaskakujące. Mówiące koty, sery, dżin mieszkający w kartonie po mleku były niesamowite. Strachu narobił małej Zuzi wampir Argymir Wampirzycki. Poznajemy nawet ser znający się na najnowszych trendach mody, niejaką Pannę Cheddar w kostiumie od Coco Chanel i długich białych rękawiczkach. Dzięki tej historii poznałyśmy jeszcze mnóstwo zadziwiających postaci, które odwiedziły Hotel pod Twarożkiem. Rozwiązana zostaje również pewna zagadka, dzięki czemu hotel w dalszym ciągu będzie mógł przyjmować pod swój dach gości.

Po książkę „Hotel pod Twarożkiem” córka sięgnęła w bibliotece. Zachęciło ją do tego mnóstwo pięknych ilustracji. Z wielką ciekawością poznawała kolejne dni z przygodami w hotelu małej Zuzki. Po lekturze zapytała, czy pojedziemy na Mazury 🙂 Może i nam uda się trafić w tak magiczne miejsce. Czego życzymy również i Wam.

Tytuł: Hotel pod Twarożkiem

Autor: Agnieszka Stelmaszyk

Wydawnictwo: Zielona Sowa